Polityka ekologiczna a standardy UE


Na pierwszy rzut oka wydaje się, iż szeroko rozumiana ekologia i jej wdrażanie w Polsce jest jedynym pozytywem potencjalnego akcesu do UE. Polska bowiem będzie musiała przyjąć szereg nowych aktów prawnych, chroniących środowisko naturalne, w niektórych dziedzinach wprowadzić wyższe standardy w innych wręcz je stworzyć. Do tego dojdzie sieć monitoringu zagrożenia ekologicznego, szereg programów specjalnych mających na celu ratowanie Ziemi przed zniszczeniem przez człowieka. Są to niewątpliwe pozytywne aspekty, które prędzej czy później musielibyśmy wdrożyć w życie. A tak już teraz, w procesie przedakcesyjnym dostajemy na to fundusze od UE. Ale obawiam się iż większość z nich zostanie przeznaczona na dostosowywanie prawa, administrację, kadry, szkolenia, rozrost biurokracji i w efekcie pieniędzy zabraknie na podstawowe cele jakimi jest faktyczna poprawa stanu środowiska naturalnego. Zaś po ewentualnym przystąpieniu do UE, nikogo nie będzie obchodziło że zabrakło nam funduszy na praktyczne działania i będziemy płacić wysokie kary za zanieczyszczanie środowiska. Tak więc te pozytywy, gdy im się bliżej przyjrzymy okazują się być nie całkiem korzystne. Podobnie się zresztą sprawa ma z funduszami, które otrzymujemy od UE na ekologię. Tak do końca to nie są tak naprawdę dotacje z dobrego serca dla zrujnowanej ekologicznie Polski, lecz wyrachowane inwestycje zagranicznych korporacji. Bowiem by uzyskać takie dotacje, w umowie jest punkt iż wszelkie inwestycje w danej dziedzinie jak np. budowa oczyszczalni musi wykonywać wiodąca w tej materii firma z UE. Widać z tego, iż tak naprawdę to nie są dotacje, lecz kapitałowy obrót zagranicznych koncernów.
Z drugiej zaś strony jak się temu bliżej przyjrzymy to cała ekologia, ochrona środowiska w UE to tylko zewnętrzna powłoka mająca przykryć nadmiernie rozbujały konsumpcjonizm niepotrzebnych i zbędnych produktów. Co z tego że jest tam dobrze zorganizowany system zbiórki odpadów, skoro z roku na rok produkuje się ich coraz więcej. Czy mamy być zadowoleni, że jesteśmy zasypywani coraz to większą ilością śmieci, ale za to czystych ekologicznie? Taka zaś sytuacja, wybujały konsumpcjonizm powoduje negatywne ekologicznie aspekty w postaci olbrzymiego marnotrawstwa surowców naturalnych przeznaczonych na wytwarzanie zbędnych dóbr i usług jak wszędobylska reklama, opakowania jednorazowe, promowanie konsumpcji jako najważniejszej wartości. Nastąpi także niszczenie obszarów naturalnej przyrody poprzez komercyjne inwestycje w terenach cennych przyrodniczo, aczkolwiek dających szansę na szeroki popyt promowanych tam komercyjnych usług. Towarzyszyć temu trendowi będzie wprowadzenie szkodliwych dla środowiska i ludzi, aczkolwiek korzystnych dla wielkiego biznesu, rozwiązań gospodarczych takich jak: autostrada, wycinanie lasów dla potrzeb przemysłu, regulacje rzek, czy wielkoareałowe rolnictwo. Będzie to więc tak naprawdę zastąpienie autentycznej ochrony przyrody na sezonową modę i akcje dotyczące jednego dnia w roku, mające na celu pomóc wielkim firmom-niszczycielom sprzedawać swój image i produkty jako "ekologiczne".
Alternatywą zaś jest autentyczna ochrona przyrody i głęboka ekologia. Wprowadzenie selektywnej zbiórki odpadów przy jednoczesnym ich ograniczaniu, np. poprzez likwidacje opakowań jednorazowych i wprowadzenie na ich miejsce opakowań zwrotnych, zmianę mentalności społeczeństwa poprzez uświadomienie że na Ziemi nie jesteśmy sami, że zamiast ją sobie podporządkowywać, powinniśmy żyć z nią w harmonii. Należy promować ekologiczne inwestycje, rozwój ekologicznych środków transportu takich jak kolej, komunikacja miejska kosztem ruchu samochodowo-ciężarowego. Tworzyć nowe i dbać o istniejące rezerwaty. Jednym słowem promować prawdziwie ekologiczny styl życia, przy tym nie szczędzić sił i środków, także finansowych na ochronę środowiska, które jest naszym, ludzkości, największym skarbem, bowiem pieniędzmi nie da się oddychać.