Wystąpienie wprowadzające w temat stosunku anarchistów do UE
Na początku chciałbym zaznaczyć, iż my jako anarchiści, FA, jesteśmy przeciwni istnieniu państwa w jakiejkolwiek jego postaci. Ale ponieważ zamiar wstąpienia Polski do UE będzie miał poważne konsekwencje dla całego społeczeństwa, a co za tym idzie również dla nas, uważamy iż jest celowe i potrzebne zabranie przez nas głosu w tej sprawie.
Tytułem wstępu chciałbym bardzo krótko, gdyż czas na to nie pozwala, wyjaśnić czemu każdą formę państwa uważamy za złą i szkodliwą dla człowieka i jego wolności. Państwo bowiem jest to, by przytoczyć podręcznikową jego definicję, instytucja która nie może się obyć bez przymusu. Przymus ten zaś występuje w każdym typie państwa i formie rządzenia. Zaś środkami praktykowanymi jest zawsze przemoc i groźba realizowane poprzez organy przymusu jak: policja, prokuratura, sądy, wojsko, służby specjalne itp. Posiadając zaś monopol na przymus fizyczny państwo jest zatem organizacją przymusu, przemocy i ucisku, tłamszącą wszelką indywidualność, wolność, swobodę oraz uniformizującą wszelkie działania i dążenia, kanalizując je w jedyną słuszną i do przyjęcia formę propaństwową.
Planowane zaś wejście Polski do struktur UE spowoduje zdublowanie instytucji państwowych, a co za tym idzie zwiększenie zakresu i rozmiaru państwa oraz jego ingerencji w życie obywateli. Spowoduje to także powstanie megapaństwa z megapolicją (europol) i tajnymi, dobrze opłacanymi służbami bezpieczeństwa, skutecznymi w walce z wszelkimi przejawami niezależności, indywidualności, czy alternatywnym stylem życia. Służby te skupią się oczywiści na walce z tzw. terrorystami czyli ugrupowaniami nieprzyjaznymi władzy jak: ekolodzy, anarchiści, obrońcy zwierząt, czy antyfaszyści zamiast likwidować prawdziwą przestępczość (taka sytuacja ma obecnie miejsce w RFN, gdzie władza pod pozorem walki z terroryzmem rozbija niezależne centra kulturalne). Co to oznacza terroryzm to władza będzie nam wyjaśniać dowolnie w zależności od sytuacji i w stosunku do potrzeb chwili. Każde zaś wystąpienie, myśl, czyn antysystemowy będzie odnotowany, zarejestrowany i odpowiednio ukarany. Kontrola megapaństwa stanie się wszechobecna. Znaczna część kontroli spadnie jednak na polską stronę, gdyż po wejściu do UE staniemy się jej wschodnią rubieżą i będziemy zobligowani do zaostrzenia polityki granicznej, rozbudowy straży granicznej, wprowadzenia wiz i surowych kontroli, łapanek "obcych" i masowych deportacji. Rozpęta się histeria antycudzoziemska i podział ludzi na kategorię lepszą (obywatele UE) i podludzi (reszta) oraz deportacje "nielegalnych" imigrantów ze wspaniałej, demokratycznej i szerzącej prawa człowieka UE. A przecież tak naprawdę powinniśmy się jednoczyć poprzez otwieranie i zacieranie gr4anic a nie wznoszenie nowych murów, granic, podziałów i segregacji narodowościowych. Żaden człowiek bowiem nie jest nielegalny, naprawdę obca jest tyko władza.
Z drugiej strony nie ma się co dziwić dlaczego właśnie tak ma wyglądać zjednoczona Europa, gdyż tak naprawdę to nie szczytne hasła współpracy między narodami, wymiany kulturalnej i naukowej były podstawą zawiązania Unii, lecz zwykłe przyziemne interesy finansowe wielkich multikorporacji, które chciały uzyskać swobodę przepływu kapitału, towarów i możliwość opanowywania coraz to nowych rynków zbytu na swoje produkty. By poprzeć tą tezę wystarczy przypomnieć iż podstawą dzisiejszej UE była EWWiS - organizacja o czysto gospodarczych interesach. W wizji proponowanej przez multikorporacje nie ma miejsca na obiecywaną autonomię i samodzielność lokalną, wszystko musi być podporządkowane komitetowi centralnemu w Brukseli, który globalnie musi o wszystkim zadecydować, tak by zachować jedność ekonomiczną. (dobrze ukazuje to przykład skarconych przez centralę landów RFN za zbyt dużą autonomię i samodzielność w ich własnych sprawach takich jak ich lokalne szkolnictwo, gdyż ta autonomia rzekomo godzi w ekonomiczną stabilność UE i należy ją zlikwidować). UE pełni więc rolę marionetki i listka figowego w brutalnej i bezwzględnej działalności multikorporacji dla których jedyną dewizą jest osiągnięcie jak największego zysku bez względu na cenę jaką mają zapłacić jednostki, społeczeństwa, narody czy nawet zniszczona i nadmiernie wyeksploatowana ziemia.
Drugą negatywną i bardzo skrzętnie skrywaną sprawą przez polski rząd jest kwestia olbrzymich kosztów przystąpienia Polski do UE. A są to koszty wręcz niewyobrażalne, obejmujące szereg dziedzin, które muszą być dostosowane do wymogów UE. Koszty te zaś poniesiemy my wszyscy - podatnicy. Nie mówi się także o tym iż nasze rolnictwo i przemysł nie będą w stanie konkurować z dobrze rozwiniętym i dotowanym konkurentem z UE. My zaś na żadne finansowe wsparcie ze strony rządu polskiego liczyć nie możemy, jedynie na wzrost podatków czy to bezpośrednich czy pośrednich, by pokryć koszty naszego przystąpienia. Dlatego też otwarcie naszego rynku spowoduje upadek rolnictwa i wielu przedsiębiorstw oraz wykupienie ich przez bogate multikorporacje. My zaś w zamian otrzymamy bezrobocie, biedę, nędzę i zredukowanie nas do taniej, niewykwalifikowanej siły roboczej. Korporacjom bowiem nie będzie zależało na naszym wykształceniu, gdyż kadrę kierowniczą ściągną od siebie, my zaś będziemy ich interesować tylko jako tania siła robocza (dobrym przykładem może być żądanie UE na wprowadzenie 7% VATu na książki w Polsce, podczas gdy obecnie jest to stawka 0, to zaś na pewno nie przyczyni się do zwiększenia poziomu ludzi wykształconych w Polsce).
Dlatego też nie rozumiemy czemu w takiej sytuacji rząd Polski na siłę pcha nas do UE, gdzie tak naprawdę to nas nie chcą, o czym świadczą ostatnie wypowiedzi o przesuwaniu terminu przyjęcia, konieczności wewnętrznej reorganizacji UE oraz przygotowania społeczeństwa na przyjęcie nowych krajów. Tymczasem Polska z uporem, na siłę i choćby na kolanach i w roli pariasów jest gotowa wczołgać się do Unii, przyjmując wszelkie narzucone przez nią warunki.
W tej sytuacji uważamy, iż dużo lepszym rozwiązaniem byłoby jednoczenie się poprzez znoszenie granic i podziałów oraz tworzenie wolnych i samowystarczalnych regionów i samorządów lokalnych współpracujących na zasadzie dobrowolności, równości i jedności interesów ekonomicznych, politycznych, kulturowych czy społecznych, działających pokojowo w celu urzeczywistnienia wspólnych potrzeb i interesów, opierając się o zaufanie, współpracę i pomoc wzajemną, zamiast na aparacie państwowym wymuszającym posłuch za pomocą przemocy, groźby, podatków, policji, więzień, służb specjalnych, karabinów, granatów, bomb itp.